Pewnie zastanawiacie się, dlaczego akurat temu miejscu w sieci nadaliśmy taką nazwę. Najprościej byłoby napisać, że to pewien rodzaj sprzeciwu wobec dyktatu aktualnego świata. Bo współczesny świat – w przeważającej części szalony, niemoralny, nieuczciwy i zakłamany - wytworzył nurt w polityce, przekazie medialnym i kulturze, który odpowiada wyłącznie jego potrzebom. Kult władzy, pieniądza, konsumpcji i sukcesu za wszelką cenę. Dla pozbawionych zasad karierowiczów, tych co już „ukradli swój pierwszy milion” oraz wszelkiej maści sprzedajnych wyrobników medialnych, lizusów, celebrytów itp. - to świat, który ma swój urok. Słyszeliście pewnie głosy, że obecny okres, to „najlepsze ćwierćwiecze w historii Polski”.
Niewątpliwie dla tych, którzy się załapali na życiowe „pendolino” to dobry czas. Dla innych niekoniecznie.
Jednak dla przeważającej części społeczeństwa to ciężki kawałek chleba i wykluczenie ze sprawiedliwego podziału wspólnych dóbr. Tak właśnie uważamy, wyznając słuszną zasadę, że każdy ma prawo do kulturalnego wyrażania swojej opinii w dowolnej sprawie. To, co dzieje się w głównym nurcie, nam w wielu aspektach się nie podoba. Dlatego uznaliśmy, że obok można tworzyć inny, bardziej normalny i ludzki świat. Oparty nie na ułomnej i nieczułej materii, ale na tym, co nam gra w sercach. Na tradycji, niezmiennych zasadach, rodzinie oraz grupie sprawdzonych przyjaciół, czyli ludziach żyjących najbliżej nas, którym zależy na tworzeniu wokół miłej, spokojnej atmosfery i budowaniu wspólnego dobra. Tego niestety w głównym nurcie nie znajdziecie.
No cóż – przyznajemy, że nasze zasady nie przystają do tego, co niesie główny nurt, dlatego postanowiliśmy usadowić się z boku. Zresztą, nie ma co ukrywać, że choć w głównym nurcie płynie się szybciej i wygodniej, to jednak łatwiej się utopić.
Wędrując po górach zachwycamy się przepięknymi widokami: górskie szczyty, urwiska, doliny, stawy, potoki... wraz z otaczającą je żywą naturą zmieniającą swoje barwy z upływem dnia i pór roku. Pnąc się ku szczytom górskimi szlakami rozglądamy się wokoło, z czasem coraz częściej ocieramy z twarzy pot i spoglądamy w górę próbując wypatrzyć cel wędrówki, a jeśli patrzymy pod nogi, to tylko po to, by nie zawadzić o jakiś wystający z ziemi konar, czy leżący na ścieżce kamień. Czasem coś nas zainteresuje, więc zatrzymujemy się i robimy zdjęcie. Oczywiście na pamiątkę, ale są i takie eskapady, że każda okazja, by choć na chwilę odsapnąć, jest dobra.
Muszę się przyznać, że młodzikiem już nie jestem, więc podczas moich wędrówek zawsze noszę ręcznik i zdecydowanie częściej się zatrzymuję, by zrobić jakieś ciekawe zdjęcia.
Więcej…Mimo tysięcy doskonałych dzieł malarstwa światowego, jakie powstały na przestrzeni wieków, artyści zaliczeni do „nowoczesnych” zaczęli malarstwo odkrywać na nowo. Pech chciał, że nikt im nie powiedział, że sztuka malowania obrazów to dziedzina doprowadzona już niemal do perfekcji. Choć może sami do tego doszli, ale uznali, że skoro nie potrafią tak malować, jak dawni mistrzowie, to trzeba przekonać aktualnych odbiorców, że nadeszła pora na zupełnie inną sztukę – nowoczesną. Sztukę „bardziej treściwą” oraz „wysmakowaną”... sztukę dla wybranych, inteligentnych ludzi o tak szerokich horyzontach, że aby przesłać im jakąś arcyważną myśl, nie trzeba jej dokładnie namalować. W tym zamyśle, musiał się znaleźć również pomysł na wykreowanie odpowiedniego odbiorcy – człowieka przekonanego, że aby wejść do społeczności ludzi światłych, trzeba zachowywać się i myśleć podobnie jak ci, którym taki status został już nadany.
Oczywiście taki miłośnik sztuki musi wiedzieć, że jest to sztuka o takim poziomie filozoficznej głębi, że aby ją dojrzeć, trzeba kierować się wskazówkami ekspertów, którym udało się ową głębię przeniknąć... i nie zadawać pytań dotyczących materii, której się nie rozumie. Musi też znać swoje miejsce w szeregu oraz pogodzić się z tym, że jeśli wymowy dzieła mimo wszystko nie pojmuje i nie udaje mu się uzyskać odpowiedzi z przygotowanych przez ekspertów opinii - to tylko dlatego, że mistrz swoim geniuszem tak mocno wyprzedził aktualne czasy, że jeszcze nie znalazł się nikt, kto by jego twórczość właściwie opisał.
Niektórzy myśliciele twierdzą, że historia (również ta z zakresu sztuki) zatacza koła (a w zasadzie to bardziej owale, czy elipsy) i z każdym obiegiem traci na powadze.
Postanowiłem więc też odejść nieco od powagi i napisać opowieść o rewolucji w sztuce, która zrodziła malarstwo nowoczesne.
Jak daleko odszedłem?... - to już musicie ocenić sami.
Więcej…Kiedy zobaczyłem ten obrazek, przyszło mi do głowy, że na Białorusi bardzo źle być musi... bo co można sobie pomyśleć, jeśli się widzi, że sam dyktator Łukaszenka musi sobie rąbać drewno na opał?
Właściwie, to nie sam, tylko z zaprzyjaźnionym biznesmenem Siarhiejem Ciacierynem, ale to wcale nie zmienia wymowy faktu, że coś jest nie tak. Zresztą, może Ciacieryna przymusili, a może sam zaproponował, by się satrapie przypodobać, albo odwdzięczyć?
Potem zacząłem czytać i wyszło, że to tylko taki białoruski happening, by sobie pożartować z naszych władz państwowych, bo jak stwierdził Łukaszenka – rąbią drewno by „w Polsce Duda i Morawiecki nie zamarzli”.
Ach ci komunistyczni kacykowie i ich toporne, a właściwie to bardziej „siekierne” żarty.
Jeśli wziąć pod uwagę ten cały (niemały przecież) trud zorganizowania wspomnianego happeningu: wycinka drzew, transport, pocięcie, rozczłonkowanie i na dodatek jeszcze obstawa oraz transmisja filmowa, i to wszystko tylko po to, by satrapa mógł sobie po swojemu zażartować, to trzeba przyznać, że władza na Białorusi bawi się dziwnie.
Z drugiej strony trzeba stwierdzić, iż patrząc na te kabaretowe występy Łukaszenki, też można się trochę pośmiać, ale jak by na to nie spojrzeć, to jednak tylko kiepskie naśladownictwo mistrzów gatunku: Jońskiego i Szczerby.
Jednak analizując sytuację z szerszej perspektywy, wyczuwa się pewne, duchowe pokrewieństwo...
Tegoroczne dożynki miasta Katowice odbyły się na stadionie klubu sportowego Podlesianka, a jeśli dożynki, to nie mogło obyć się bez części artystycznej. Uroczystość uświetniły więc m. in. występy: zespołu regionalnego „Podlesianki”, góralskiej kapeli, czy zespołu „Hit Boyz”.
Na płycie stadionu zlokalizowano wystawę drobnego inwentarza, stoiska Związku Pszczelarzy, a także MDK (prezentujące: ceramikę, rękodzieło, publikacje itp.).
Co ciekawe, na płocie stadionu (od ulicy Sołtysiej) w pobliżu głównego wejścia usytuowano artystyczną wystawę obrazów Jana Mazura (zorganizowaną w porozumieniu z MDK „Południe”).
Oczywiście, byliśmy na miejscu, dokładnie przyjrzeliśmy się eksponowanym pracom i musimy stwierdzić, że wystawa na płocie, to znakomity pomysł, a wystawiane dzieła warto było zobaczyć.
Więcej…Wrzuciłem wam na zachętę zdjęcie jednego z japońskich ogrodów zen (wybrane z darmowych fotografii prezentowanych w necie) i od razu informuję, że nie jest to kolejny tekst o śniętych rybach, dlatego możecie spokojnie dalej czytać.
Kiedy parę lat temu przeczytałem w prasie, że w Katowicach, na hałdzie górniczej powstanie ogród zen, to było jak sen: nieco szalony i raczej nierealny, ale zadziałała jakaś dziwna magia i ogród rzeczywiście powstał.
We wrześniu 2018 r. wyborcza.pl pisała o tym tak:
„W czwartek pracowali w pełnym słońcu, w piątek w deszczu, a w sobotę po południu wszystko było już gotowe. Oficjalnie otwarto ogród zen na hałdzie w Kostuchnie. To projekt artystki Kamili Szejnoch, zrealizowany w ramach festiwalu Katowice Street Art AiR... Otwarcie poprzedziła sesja medytacji prowadzona przez mnicha Shitsu O. Od teraz ogrodem mogą się cieszyć wszyscy.”
Jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć, jak wyglądał ten ogród, to bez trudu znajdzie w necie dziesiątki stosownych zdjęć.
Pomyślałem wtedy (nieco ironicznie), że jeśli odbyła się tam medytacja jakiegoś ważnego mnicha, to sam projekt musi odnieść sukces i w takim razie ogród powinien trwać wiecznie, ale z drugiej strony... no właśnie. Przeczytałem też, że Kamila Szejnoch, to znana artystka z Warszawy i zaraz opanowało mnie zwątpienie, bo co ktoś taki może wiedzieć o górniczych hałdach?
Z ciekawości i by nikt nie zarzucił mi, że nie doceniam społecznych inicjatyw w mieście, niezwłocznie wybrałem się do nowo powstałego ogrodu na hałdzie. Oczywiście, niezwłocznie - to nie znaczy, że natychmiast. Odczekałem ze dwa, może trzy tygodnie (aż przewalą się tłumy zwiedzających), bo generalnie nie znoszę tłoku, a przypuszczałem, że wielu ludzi zechce zobaczyć takie cudo .
Więcej…Od razu wyjaśniam, że w tytule nie ma żadnej pomyłki. Kto interesuje się Katowicami, tego nie trzeba przekonywać, że w Katowicach (ostatnimi czasy) wiele się dzieje... ciekawego, czy wręcz zaskakującego – słowem magicznego.
Przez wiele lat po wyjściu z dworca kolejowego (na stronę północną) po prawej stronie można było zobaczyć szarą ścianę budynku Urzędu Miejskiego. Po wielu latach tej szarzyzny na budynku pojawiło się coś magicznego i jego ściana prezentowała się mniej więcej tak:
Nie wiem, jak innym, ale mnie się ten artystyczny mural spodobał. Czekając na pociąg (zamiast na peronie) stałem czasem przed dworcem i patrzyłem sobie na wymalowany na ścianie obraz.
Katowice stały się (przynajmniej dla mnie) jakby bardziej bliskie, przyjazne, a i ewentualne spóźnienie pociągu mniej człowieka drażniło.
Więcej…Dawno już nie prezentowaliśmy tutaj naszej muzyki. Gdyby kogoś interesowało dlaczego do tego doszło, to chętnie odpowiemy i solennie obiecujemy, że niczego przed wami nie zataimy.
A na razie proponujemy wam kolejną porcję naszych utworów słowno-muzycznych, czyli generalnie piosenek. Jest to pięć utworów napisanych do drugiej części przygód wojdraka Himeralta – tytułowego bohatera cyklu powieściowego pt. Białowąsy.
Samą powieść wkrótce udostępnimy wam do czytania. Żebyście jej nie przegapili, już teraz przedstawiamy jej okładkę:
Zaś co do prezentowanych utworów, poniżej znajdziecie ich zestawienie:
1. Strach (kompozytor – Ryszard Mazur)
2. Modlitwa Braci Mniejszych (kompozytor – Jan Mazur)
3. Pieśń Nerbarda (kompozytor – Jan Mazur)
4. Władca czasu (kompozytor – Jan Mazur)
5. Róża (kompozytor – Jan Mazur)
Wszystkie piosenki usłyszycie w wykonaniu Jana Mazura, który jest jednocześnie autorem słów do wszystkich utworów. Jak widzicie, uznaliśmy wspaniałomyślnie, że skoro sobie wymyślił te piosenki, to niech je sobie zaśpiewa... to chyba jest sprawiedliwe.
Muzykę zaaranżował Ryszard Mazur, więc też przymusiliśmy go, by ją profesjonalnie wykonał i nagrał.
Piosenki znajdziecie tutaj.
„Pan Bóg, dla wierzących on jest, dla niewierzących go nie ma, ale jeśli jest też da sobie radę bez arcybiskupa Jędraszewskiego z całą pewnością, już nie mówiąc o dyrektorze Rydzyku.”
Ta wnikliwa analiza dotycząca istnienia Boga oraz głębokie zrozumienie Wszechmocy Bożej po prostu mnie powaliła. Jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił, wyjaśniam, że są to słowa lidera „europejskiej, chrześcijańskiej demokracji”, a cytat podałem za PAP.
Dzisiaj na stronie wspomnianej agencji trafiłem na relację z wizyty Donalda Tuska na Podkarpaciu, a dokładniej w Krośnie i od razu przyznaję, że były „prezydent Europy”, to gość o którym trudno zapomnieć... nawet, jeśli się człowiek bardzo stara. Tak sobie myślę, że gdyby Tusk wziął się za promocję fotowoltaiki, to każdy miałby już na dachu panele słoneczne... albo (dla świętego spokoju) pozbyłby się dachu.
Więcej…Zwyczajny człowiek stykając się ze sztuką współczesną najczęściej wydaje się zagubiony. Głównie dlatego, iż obcując z takim „wybitnym dziełem sztuki” nie potrafi zrozumieć jego wielkości, czy wyjątkowości. Myślę jednak, że jest to całkiem naturalna reakcja, bo jak zrozumieć dzieło, jeśli nie potrafi się nawiązać z nim relacji na żadnej płaszczyźnie pojmowania? Czy można typowego człowieka z ulicy oswoić ze sztuką współczesną, jeśli brak mu podstawowych informacji o jej znaczeniu, materii tworzenia, czy okolicznościach powstania samych dzieł?
A gdyby taki zwyczajny człowiek miał okazję porozmawiać o sztuce z jakimś specjalistą z branży?
Spróbuję więc przybliżyć wam parę „unikalnych dzieł”, których zakup przez muzea naprawdę ciężko człowiekowi zrozumieć. Mam nadzieję, że po lekturze niniejszego rozdziału będzie wam łatwiej... a jeśli się nie uda, to trudno. By uniknąć suchego, naukowego przekazu - postawiłem na hipotetyczny dialog typowego człowieka z ulicy (ale jednocześnie amatora sztuki) z doskonale zorientowanym w temacie ekspertem.
Więcej…Właśnie tak wyobrażam sobie serce Orkiestry Świątecznej Pomocy. Serce, które powinno symbolizować miłość i łączyć ludzi w akcji czynienia dobra.
Ostatnio media podały informację, że na aukcji WOŚP-u pojawiło się serce, a właściwie rysunek serca z ośmioma gwiazdkami... podobny do zaprezentowanego powyżej, tylko wykonany bardzo niestarannie, rzekłbym nawet, że niechlujnie i bez liter wskazujących czyje jest to licytowane serce. Kto nie wierzy, bez trudu znajdzie sobie w sieci zdjęcie przywołanego rysunku.
Nie wiem czemu, ale niektórym, tzw. artystom chyba się wydaje, że jeśli wrzucą cokolwiek na aukcję Orkiestry Owsiaka, to ktoś to na pewno kupi, a sam ofiarodawca takiego chłamu zyska (niewielkim kosztem) rozgłos i sławę.
Jak podają media, w opisie do licytacji napisano (cytat za wpolityce.pl):
„Przedmiotem aukcji jest rysunek który dzieli Polaków”.
Przyznam się, że trudno jest mi coś takiego zrozumieć. Orkiestra Owsiaka licytuje rysunek, który „dzieli Polaków”? Jak prawdziwe dobro (a przecież chyba w całej tej charytatywnej akcji chodzi wyłącznie o dobro) może dzielić ludzi?
Więcej…